7.08.2014

Maybe I don't understand, but I know

 A co mi tam. Dodam dziś dwa posty, jeden po drugim, żebyście mieli co czytać, jak wyjadę na kolejne dwa tygodnie do odludzia pozbawionego internetu. Proszę bardzo, oto drugi:

Anna
czasami znika
żeby jej nie było
czasami jest
żeby nie przeszkadzać

Balerinka
Ślizgam się po parkiecie
W spódniczce z chmur i diademiku z gwiazd,
Butkach jedwabnych i we wstążkach ładnych,
Z tęczą wplecioną we włosy;
I się potykam, bo dokoła wszędzie
Pokładły się na ziemi  czarniutkie łabędzie.

Pustynia
Piachem wiatr ciska w oczy.
Ach, jaki ten piach uroczy!
Zamieć się rodzi i budzi.
Niech zmiecie, niech połknie ludzi.
Pustka wbija się w oczy.
Ubrania na strzępy porwane.
Ach, jaki ten świat uroczy
W bezludziu piaskowym nad ranem!

1 komentarz:

  1. Wreszcie coś "cieplejszego", choć refleksyjnego. W Balerince, w ostatnim wersie coś "zgrzyta" i burzy rytm, jakbyś "na siłę" unikała "banalnego" rymu wszędzie- łabędzie, a to by nie przeszkadzało. Pozdrawiam A.D.

    OdpowiedzUsuń