Bieg na przystanek
Boję się staruszek w tramwaju,
uśmiechniętych ludzi i powitań,
A moje włosy zzieleniały przez noc
i myślę, że to Twoja wina.
Zanosi się na deszcz
I ludzie odklejają się od siebie,
Jak za dotknięciem
Różdżki czarodziejskiej.
Myśli rozwiane od pędu próbuję
zebrać siłą we w miarę zgrabny kok,
To nic nie daje oczywiście i dalej
balansuję na najwyższym stopniu.
Razem nurkujemy
W ciemność- możesz krzyczeć
Tracąc grunt pod nogami,
Jeśli bardzo chcesz.
Drzewa przykryto ciemną płachtą
wyszywaną w chmury,
Ktoś przypisany do swojego życia,
po raz kolejny włączył złą piosenkę.
Pierwsze krople spadają
Na moje zielone włosy.
Trwamy w strugach deszczu,
przymykamy oczy na cudzy
wzrok zadziwiony.
Sklejone dłonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz