9.06.2014

So happy that... No. Not happy.

Teraz dla odmiany nieco smutniej(wiersz nowy, a ostatni z konkursowych pojawi się jutro).

Powrót
na placu kwiatów
smutne płaczą płatki
gdy na tarczy niosą
żołnierza do matki


Śmiech wisielców

Przy drodze kościste wiszą ciała.
Ich oczy głośno przełykają kruki.
Mawiają czasem o tej krainie,
że "kto tu przybył, ten już nie powróci".

Dziewczynka szła z misiem drogą.
"Jak to tak oni, Misiu, wisieć mogą?"
"Jak każdy wisi za ręce, gdy żyje,
tak oni pośmiertnie wiszą za szyje."

Słoneczko kładło się na jej skroni
"Pospiesz się, Misiu, bo ktoś nas goni!"
"Czy to wisielec? Nie, to chyba człowiek!"-
rzekł Miś z przestrachem "Nic nam nie pomoże."

Do ruchu nieprzyzwyczajony był i słaby,
klął cicho ocierając z czoła pot,
nienauczony zawczasu ogłady,
gdy wtem ich drogę czarny przeciął kot.

"Zawszony koci psie! No gdzie?!"
Wrzasnął zeźlony, był przesądny bowiem.
"Misiu! No przestań, bo mamusi powiem!"
Wzięła dziewczynka koteczka na ręce.
"Mamusia kazała strzec mnie się, panience"-
-kot miauknął i do krwi ją podrapał.
Miś zaś był wówczas z tyłu, bowiem się zasapał.

Kot, w czasie krótszym, niż ja pióro chwycę,
przemienił się w okrutną, starą czarownicę,
która na rozkaz króla ich porwała...

Przy drodze kościste wiszą ciała.
Wśród nich dziewczynka z misiem, bardzo mała.
Do wtóru krukom, gdy wiatr zawieje,
chórek wisielców głośno się śmieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz