21.11.2014

Truth is hard to swallow

Nigdy zbyt wiele szans

Ludzie dookoła jak sarny na łące,
jak malutkie rybki (nie)bezpieczne
w rafie.
Święcie wierzą, że przeżyją bez.
I przymykają oczy, choć nie mają
powiek.

Nikt nie udowodni
Ci kłamstwa, gdy
w nie wierzysz.

Do ziarna zlatują się gołębie
i zaciskasz pięści, a czyjaś
misterna
sieć zaczyna się rozrywać.
Na zszywanie jej może być
za późno.

Czy słowa nie
wydają Ci się
zbyt brutalne?

Przepełnia Cię ból i przeraża
jak grzmot w jaskini, której
strop
może spaść Ci na głowę. Och!
Mimo wszystko wolisz (nie-)
śmiertelność.

Zakrztusić się
przeżuwanym
światem.

Dookoła panikują społeczeństwa,
ale rzeczywistość ciągle pozostaje
nudna.
Elementy zagadek jak kopnięte
puzzle, w których układaniu ciągle
są mistrzowie.

Okrutny brak
powodów
do ucieczki.

Tłumaczenie się jest śmieszne. Ludzie
lubią wiedzieć. Do (nie)realnych
rzeczy
łatwiej ich przekonać, niż do planów.
Wszystko się powtarza pośród
mgły.

Porażki i kwas.
Dusza, ogień,
cukier, gra.

Chodzi o to, aby nie mieć litości.
Aby powodować wypadki, bo
nie ma 
dobrych rozwiązań. Ktoś wezwał karetkę,
gdy spadałeś ze szczytu. Masz nadzieję,
że zdąży. Nigdy zbyt wiele szans.

Jeśli widzisz w ciemności,
piekło Cię nie przerazi.
Czy marnowanie
czasu na ludzkość
(nie) byłoby bezcelowe?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz